Quantcast
Channel: Sabbath of Senses
Viewing all articles
Browse latest Browse all 731

Moje pierwsze perfumy - Theorema Fendi

$
0
0

Początek roku nie był dla mnie dobry. Odchorowałam swoją normę za najbliższe pięć lat. A może raczej nadrobiłam poprzednie lata, kiedy praktycznie w ogóle nie zdarzały mi się choroby wymagające czegokolwiek poza kilkoma dniami odsypiania. A najgorsze jest to, że znów boli mnie gardło...

Mam w planach testy i recenzje takiej góry fantastycznych perfum, że konieczność wstrzymywania się jest dla mnie udręką. Na swoje opowieści czekają zapachy Laurenta Mazzone - twórcy między innymi fantastycznego Black Oud, który zdobył moje serce jeszcze w czasach, kiedy LM Parfums nie były dostępne w Polsce, komplet zapachów Perris, Naomi Goodsir, nowości od Ramona Bejara i dziesiątki innych zapachów do opowiedzenia koniecznie i " na już". Nie mogę jednak zaufać nosowi, kiedy boli mnie gardło. Często zdarza się bowiem, że we wstępnym stadium choroby nasz nos, zanim przestanie reagować na bodźce, przekłamuje odbiór zapachów. A ja przekłamań unikam. O tym, jak poważnie podchodzę do testowania zapachów od kiedy upubliczniam swoje opinie pisałam tu: KLIK.

Dlatego dziś nie opowiem Wam o żadnej z kuszących nowości, lecz o zapachu, który znam od lat... Od wielu lat.


Romantycznośćzwykłych ludzi


Dawno, dawno temu, w czasach, kiedy dokonywałam rekonesansu w świecie perfum, moim marzeniem było posiadanie własnego flakonu eliksiru, który był moją pierwszą i na długie lata największą zapachową miłością - Theoremy Fendi.

Niestety, nie było mnie stać na ten luksus. Było to przed epoką powszechnych zakupów w sieci i serwisów aukcyjnych, a zakup flakonu za kilkaset złotych w stacjonarnej perfumerii przekraczał moje możliwości. Odkładałam więc skromne kwoty do pudełka po czekoladkach, chodziłam do Empiku i wąchałam. Aż pewnego dnia mój ówczesny chłopak, a aktualnie mąż, obdarował mnie pierwszym flakonem mojego życia. Oboje się wówczas uczyliśmy, żadne z nas nie pochodziło z bogatej rodziny i pojęcia nie mam, jak udało mu się zaoszczędzić tak abstrakcyjną kwotę, ale pudło z pierwszym flakonem i złotym pudrem Theoremy pamiętam do dziś. Do dziś także mam karteczkę dołączoną do tego podarunku...

A potem żyliśmy długo i szczęśliwie. Ja, on i kolejne flakony Theorem. Theo była moim signature scent przez lata. Do spółki z wersją letnią, Theoremą Esprit d'Ete. W sumie... Oba zapachy są w mojej kolekcji do dziś, mogę więc powiedzieć, że love story wciąż trwa. :)


 

Co urzekło mnie w tym zapachu? Wyjątkowy wśród selektywnych damskich zapachów brak dominujących akcentów kwiatowych, swojskość cynamonu, subtelność nut przyprawowych, zmysłowość bazy, taktowna zbytkowność różanego drewna... A może raczej błyskotliwy koncept rozświetlenia tych ciepłych, pluszowych aromatów promykiem cytrusów?

Nie wiem. Oczywiście, że nie wiem. Właśnie przestawałam być dzieckiem i odkrywałam w sobie zamiłowanie do luksusu. :) Nie analizowałam nut - po prostu czułam, że to jest piękno. Dziś nuty analizuję i dalej mam przekonanie, że Theorema to opus magnum marki Fendi.


Pierwszy wdech po aplikacji jest mylący. Żywiczne cytrusy intrygują, lecz nie zachwycają. Dopiero drugi oddech przenosi nas tam, gdzie chcieliśmy dotrzeć - do domu.

Subtelnie ciepły aromat korzennych przypraw, lekko drzewny zapach cynamonowej kory przepięknie wygładzony głęboką wonią palisandru. Blasku zapachowi dodaje dyskretny, niedosłowny aromat cytrusowej skórki; miękkości i łagodności zaś dyskretnie w przyprawowe wonie wplecione, brzmiące niejednoznacznie i tajemniczo kremowe aromaty płatków białych kwiatów. Wrażenie pogodnej swojskości potęguje umiarkowana i nienachalnie spożywcza słodycz kompozycji. 

Ślad tej miękkiej, ciepłej zmysłowości znajdziemy w Ambre Soie z serii Armani Prive stworzonym sześć lat później przez tę samą perfumiarkę: Christine Nagel. Theorema jest jednak bardziej złożona, a zarazem mniej zbytkowna i leniwa.

Wczesna, lecz nadzwyczaj wyważona i elegancka ambrowa baza ostatecznie nadaje zapachowi charakter: Theorema to nie pierniczki dla dzieci. Theorema to piernik walentynkowy - taki z napisem "Kocham Cię".


Uwiedziony łagodną harmonią nut i niezwykłym klimatem kompozycji mózg podświadomie poszukuje nut kojarzących się z przyjemnością i bezpieczeństwem. Maluje w tle zapach gorącej kawy, aromat grzanego winna z korzeniami, woń zsuniętego ze skropionej wcześniej perfumami szyi szala... I dalej: drewniane meble, miękki plusz fotela, w którym przeczytaliśmy niejedną książkę, przyjazna, doskonale znana przestrzeń i ruchliwe ciepło nagrzanego kominka. Najważniejsze jest jednak poczucie komfortu, które daje przytulona do skóry Theorema. Jakbyśmy byli dokładnie tam, gdzie chcemy być. I dokładnie z tą Osobą, z którą każdy dzień jest piękniejszy.

Jednocześnie jest w Theoremie pewna elegancja, odświętność nieomal. Odświętność pozbawiona dyskomfortu i sztywności wielkich, oficjalnych okazji. Jak gdyby ten wieczór był ważny; jak gdyby płonęły świece, na stoliku stała róża o aksamitnie czerwonych płatkach, w małym pudełeczku czekał skromny pierścionek, a w sercu pytanie...


Obecnie, kiedy znam tysiące woni perfumeryjnej niszy, łagodnie korzenna Theorema nie wydaje się już tak wyjątkowa i tak oryginalna. Ale to wciąż jeden z piękniejszych zapachów, jakie znam. Niestety - wycofany. 
Podobnie jak znakomita większość mainstreamowych perfum, które zdobyły moje serce nieco później. Z półek sieciowych perfumerii zniknęła praktycznie cała moja niegdysiejsza kolekcja: Black Cashmere Donny Karan, Feminite du Bois Shiseido, Kingdom Alexandra Mc Queena, M7 i NU YSL i ostatnio także Gucci Pour Homme (wcześniej zaś piękny nieziemsko męski Gucci Rush ). A Opium zostało zreformułowane. I jak tu nie wsiąknąć w niszę?



Data powstania: 1998
Nos: Christine Nagel
Trwałość: do 8 godzin

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: gałka muszkatołowa, kwiat pomarańczy, pieprz, jaśmin, cytryna, brazylijskie drewno różane, kardamon, owoc dzikiej róży
Nuty serca: goździk, cynamon, osmanthus, ylang - ylang, róża, przyprawy
Nuty bazy: benzoes syjamski, gwajak, sandałowiec, ambra, paczula




Źródła ilustracji:
  • Pierwsze zdjęcie ze strony z darmowymi taperami na pulpit: www.mi9.com.
  • Kolejne dwa to postery reklamowe Theoremy Fendi.
  • Serca z pienika pochodzą z zawierającego wiele pięknych, nastrojowych fotografii bloga Dom Rozalii.
  • Ostatnie zdjęcie to jedna z prac konkursowych w konkursie Candle Light Photography Contest w serwisie pxleyes.com. Jego autorem jest Dimitris Stefanis. Pozostałe prace zobaczyć można tu: KLIK.

Viewing all articles
Browse latest Browse all 731

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra