Uroczym tym mianem ochrzcił tuberozę perfumiarz Roja Dove. I zdecydowanie coś w tym jest.
Tuberoza jako nuta zapachowa jest ekspansywna, bezczelna, namolna wręcz. Głośna, ostentacyjna, dominująca. Trudno namówić ją do pracy w zespole, niemożliwym niemal jest skłonienie jej do zniżenia głosu. Jeśli pojawi się w towarzystwie, murowane, że spróbuje błysnąć. Cóż z tego, że przy okazji stłamsi wszelkie inne nuty?
A jednak... Ta bezczelna, obdarzona niesłychanym wręcz tupetem pani ma w sobie coś, co sprawia, że człowiek pozwala jej brylować i włazić sobie na głowę; gapi się na jej jarmarczne popisy nie zważając na to, że nie są w najlepszym guście. Tuberoza ma tę prostacką i pierwotną zmysłowość białych kwiatów, które pozbawione barwy walczą o przetrwanie wabiąc zapachem.
Blada, niepozorna tuberoza nie czeka na adoratora. Zwraca na siebie uwagę, nagabuje jak przekupa - stręczycielka, zmysłowym altem obiecuje najczystszą rozkosz i największe świństwa. Bezwstydnie i z pasją.
Kiedy spotykam tę panią, odruchowo wzbraniam się przed nią jak zakompleksiony, perfumeryjny mizogin. Ale kiedy już ulegnę... Nie zawsze jest rozkosznie. Ale nigdy, przenigdy nie jest nudno.
Olejek tuberozowy pozyskiwany z kwiatów tuberozy bulwiastej (Polianthes tuberosa) jest jednym z droższych materiałów w perfumiarstwie. Stosowany w kompozycjach perfumeryjnych już od XVII wieku, pozyskiwany był (i nadal bywa) metodą enfleurage polagającą na układaniu świeżych kwiatów na pokrytej tłuszczem ramie zwanej chassis po to, by oddały tłustej bazie swą woń. Po wielokrotnym powtórzeniu procesu z użyciem kolejnych partii świeżych kwiatów (w przypadku tuberozy są to kwiatowe pąki), nasączony olejkiem eterycznym tłuszcz miesza się z akloholem, który wypłukuje z gęstej pomady substancje zapachowe. Następnie mieszaninę studzi się, by odzdzielić tłuszcz od rozpuszczonych w alkoholu olejków. Proces ten powtarza się aż do całkowitego oddzielenia obu substancji. Ale na tym nie koniec. Aby uzyskać absolut (essence absolue) należy jeszcze odparować alkohol.
Metodę enfleurage znają doskonale wszyscy czytelnicy "Pachnidła" Patricka Suskinda. W ramach ciekawostki dodam, że używaj się jej także do pozyskiwania absolutu jaśminu i kwiatu pomarańczy. Niegdyś wykorzystywano ją także do pozyskiwania olejku różanego, obecnie w przypadku róży metodę tę raczej zarzucono.
Do uzyskania 100 g absolutu tuberozy potrzeba 600 kilogramów kwiatowych pąków. Nie, nie pomyliłam liczby zer. Jednak nie tylko to wpływa na cenę olejku tuberozowego. Znaczenia ma także fakt, że truberoza jest rośliną kapryśną - wymaga dużo światła, ale źle znosi nasłonecznienie; wymaga ciągłej wilgoci, ale w glebie mokrej jej bulwy natychmiast gniją; nie lubi zimna ani skoków temperatur, hodowcy podlewają ją więc podgrzaną wodą. Tuberoza podatna jest na choroby, źle znosi zanieczyszczenia, wedle niektórych hodowców negatywnie reaguje także na ruch i hałas. Wszystko to sprawia, że współcześnie tuberoza nie występuje w warunkach naturalnych. Nie mamy nawet pewności, skąd dokładnie pochodzi.
Aby dodatkowo utrudnić sprawę, kapryśna piękność kwitnie tylko raz. Aby pozyskać świeże, gotowe do kwitnienia bulwy należy spełnić jeszcze bardziej restrykcyjne warunki. W naszym klimacie możliwe jest to praktycznie wyłącznie w warunkach szklarniowych. A i wówczas nie zawsze się udaje.
Perfum z nutą tuberozy jest mnogość a mnogość. Sztandarową tuberozową kompozycją, z którą kontakt miał każdy chyba perfumaniak jest Amarige marki Givenchy z 1991 roku. Tuberozowym hitem ubiegłego roku są Truth or Dare stworzone dla Madonny przez markę Coty.
Na uwagę zasługują także tuberozy Serge'a Lutensa: Tubereuse Criminelle i Cedre, Fracas Roberta Pigueta, Tubereuse Annick Goutal (zawierający podobno niespotykanie wysokie stężenie naturalnego tuberozowego olejku), nietypowy Vamp a New York Honore des Pres oraz... cztery tuberozy, o których opowiem Wam jutro. Wpis ten bowiem tworzę w oparach tuberozy. I "ja lubię tuman narkozy". Przynajmniej dziś.
Źródła ilustracji:
- Autorką pięknego zdjęcia tuberozowych kwiatów jest Janne XX - mieszkająca w Brisbane, Queensland w Australii fotograf, której galerie znaleźć możecie tu: KLIK i tu: KLIK.
- Drugie zdjęcie to oczywiście kadr z filmu "Pachnidło" w reżyserii Toma Tykwera.
- Trzecie zdjęcie pochodzi ze strony producenta naturalnych ekstraktów i olejków zapachowych, firmy Biolandes.
- Ostatnie - wiadomo - reklama.