Pamiętacie serię wpisów o najpiękniejszych flakonach?
Wiem, że to blog o perfumach, nie o wzornictwie przemysłowym, ale taka już ludzka natura, że biorąc do ręki książkę, oceniamy także okładkę. Dlatego, choć wspólny tytuł wpisów "flakonikowych" brzmi "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu", tak naprawdę dowodzą one, że to, co widoczne pewne znaczenie jednak ma.
Ponieważ z natury wolę chwalić, niż ganić, pierwszy wpis o flakonach, które niekoniecznie są radością dla moich oczu ukazuje się prawie półtora roku po pierwszej porcji zachwytów. I zaznaczam, że nie jest to obiektywna krytyka zamieszczonych dzieł, ani wynik jakiejkolwiek ankiety. To moje widzi-mi-się. A raczej krótki przegląd tego, co mi się nie widzi.
Proszę, nie czujcie się urażeni, jeśli któryś w wspomnianych tu flakoników podoba się Wam lub skrywa Wasz ulubiony zapach. O gustach się nie dyskutuje, ale przecież można mieć różne. I wcale nie twierdzę, że mój jest najlepszy. :)
Przymrużmy więc oko i miłej zabawy. Dziś porcja groteski: flakony udające coś, czym nie są oraz flakony anatomiczne. Miłej zabawy!
Część pierwsza
Flakony mimetyczne
Zacznę łagodnie. Pomysł prawie fajny: płyn do mycia powierzchni szklanych dla osób o porcelanowej skórze: Diesel Green.
Moja druga propozycja to upiór z opery - Phantom of the Opera Parlux Fragrances. Rzecz w tym, że mnie ten flakon przypomina pewną, konkretną część ciała upiora i... Nie jest to maska.
Outrageous by Kerry Katona - skandalizujący flakon skandalicznych perfum Kerry Katona mnie osobiście kojarzy się z wizytą na wystawie średniowiecznych narzędzi tortur, ale wiem, że niektórym wypustki przywodzą na myśl mniej jednoznaczne doznania...
Zwyczaj picia z kobiecego pantofelka nigdy nie wydawał mi się atrakcyjny. Szczególnie kiedy pomyślę o poziomie higieny w czasach, gdy go praktykowano. Tym razem można się z pantofelka polać.
Zaiste, niektóre pantofelki musiały mieć intensywny zapach. Tym razem jest to Zapach Anny Dello Russo - The Scent of Anna Dello Russo. Tak, mam świadomość tego, że to niesmaczna analogia...
Kosmetyki stylizowane na matrioszki zawsze znajdą miłośników. Mnie nawet przemyślna i starannie wykonana kolekcja Puposka marki Pupa wydaje się estetycznie kłopotliwa, ale to..?! To jest... Yyyy... To jest pojemniczek na perfumy w kremie z serii Nesting Dolls Estee Lauder for Neiman Marcus.
Część druga
Flakony humanoidalne
Zacznę od klasyka. Klasyczne już perfumy we flakonie, który także stał się już klasykiem. Le Male Jean Paul Gaultier, czyli tak zwany kadłubek.
Mam upodobanie do sportów wodnych, ale pianka do nurkowania nie ratuje tego konceptu. Le Male Scuba Diver.
A na dodatek okazuje się, że jednak nie wszystko, co bez koszuli i w kilcie wygląda dobrze. Może dlatego, że poza brakiem koszuli w oczy rzuca się również brak głowy. I rączek. I nóżek...
Fakt, że majtek prawdopodobnie projekt także nie uwzględnia nie jest dla mnie pocieszający.
Fascynująca jest konsekwencja, z jaką marka Jean Paul Gaultier trzyma się tych niepokojąco okaleczonych kadłubków. Bo poza licznymi wersjami korpusików męskich, mamy też korpusiki damskie - Clasique. I nie potrafię odpędzić od siebie myśli, że te z Sex Shopów mają przynajmniej głowy...
W ramach rekompensaty chyba, w roku 2011 marka Jean Paul Gaultier wypuściła na rynek wielki łeb. Co prawda łysy, płaski i z boku wyglądający jak... znajomy kadłubek, ale jest to niewątpliwie łeb. Wewnętrzny chochlik szepce, że to łeb, który straciły poprzednie flakoniki zapachów JPG.
Kocorico - kolejne piękne perfumy we flakonie o nader niecodziennej urodzie.
Żeby nie wyszło, że czepiam się jednaj marki, oto łby z innej bajki. Flakoniki perfum z serii Dolly Girl Anny Sui mają urodę tak... oryginalną, ze w sumie nie czuję się na siłach zachwalać. Voilla!
Pozostając w temacie głów - mój faworyt: flakon Pink Friday Nicki Minaj.
Wiem. Podejrzewacie mnie o złośliwy wybór zdjęcia, na którym Pink Friday wygląda nieładnie. Też bym podejrzewała, bo w to, że ktoś zaakceptował ten projekt i mnie uwierzyć trudno. Oto więc inne ujęcie. Sami oceńcie, czy lepsze:
Dobrze. Były kadłuby i głowy do wyboru i do koloru. czego brakuje?
Head Over Heels Revlon. Wbrew nazwie - head trudno znaleźć...
Rąk dziś nie będzie. Nie można mieć wszystkiego...
Jeśli podoba Wam się ten cykl, dajcie znać. Mogę kontynuować. Choć przenigdy nie będę upierała, że moje sądy są obiektywne. Wiadomo, że nie to ładne, co ładne...
Dla zainteresowanych - linki do poprzednich części cyklu:
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu Część 1 - flakony perfum selektywnych
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu Część 2 - flakony najbardziej oryginalne
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu Część 3.1 - niszowa klasyka
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu Część 3.2 - niszowa nowoczesność
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu Część 4 - flakony nieistniejące
Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu Część 5 - Spirit Level